A to znacie?
Od powietrza, głodu, ognia i wojny/Wybaw nas Panie!/Od nagłej i niespodziewanej śmierci,/Zachowaj nas Panie!
Słowa tej suplikacji, uroczyście śpiewanej głównie podczas procesji Bożego Ciała, są odzwierciedleniem atawistycznych lęków oraz zagrożeń w obliczu klęsk żywiołowych, często niepojętych dla człowieka i nie dających mu szans na ich opanowanie. Bez względu na to, czy nasi przodkowie dotknięci byli dżumą w średniowieczu, epidemią cholery u schyłku XIX w., grypą hiszpanką z lat 1918-1920, czy obecnie wirusem COVID-19, mór zawsze budził grozę i strach przed utratą życia. Jest tak i dzisiaj pomimo tego, że pomni jesteśmy doświadczeń wcześniejszych pokoleń, posługujemy się i stosujemy rozbudowaną wiedzę medyczną, dysponujemy nowoczesnymi technologiami, które pozwalają przede wszystkim na szybki przepływ informacji. Jak widać z rozwoju sytuacji, wszystko to na nic…
Jedną z najcięższych i ostatnich wielkich epidemii, które dotknęły ziemie polskie była cholera z lat 1892-1893. Na ziemie zachodnie Cesarstwa Rosyjskiego przyszła z zakaukaskich guberni rosyjskich i latem 1892 r. dotarła do dawnego Królestwa Polskiego, w tym m.in. do Lublina, rozszerzając się następnie na całą Lubelszczyznę. Przebieg i sposoby zapobiegania epidemii wyglądały odmiennie w dużym gubernialnym Lublinie, niż na prowincji. Były jednak dla nich punkty wspólne związane z rozprzestrzenianiem się choroby, jej przenoszeniem i działaniami prewencyjnymi, zmierzającymi do jej powstrzymania.
Informacje o epidemii docierające do Lublina w I połowie lipca 1892 r. spowodowały mobilizację odpowiednich instytucji. W pierwszej kolejności przystąpiono do zabezpieczenia strategicznych dla miasta punktów i obiektów. Dokonano przeglądu publicznych studni, szpitali epidemicznych, miejsc i dzielnic najbardziej podatnych na szybkie rozprzestrzenianie się cholery (głównie dzielnice żydowskie o tragicznym stanie higienicznym i pozbawione głębinowych studni), gromadzono też środki dezynfekujące. Latem 1892 r. powołano Lubelską Komisję Sanitarną, której pierwsze posiedzenie odbyło się 20 VII. Komisja miała koordynować działania związane ze zwalczaniem epidemii i rozdzielać prace pomiędzy odpowiednie służby. W walce z chorobą jednoczyli się także lekarze i aptekarze.
Działania podjęte w początkach epidemii przez wymienione gremia charakteryzowały się jednak dużą opieszałością wynikającą z doboru nieodpowiednich osób zarządzających (np. nadużywający alkoholu policmajster Akimow, czy inspektor medyczny Julian Kwaśniewski), brakiem finansów przeznaczonych na prewencję, chaos organizacyjny i wyjazdy przestraszonych zakażeniem decydentów poza miasto. Tymczasem na przełomie lipca i sierpnia 1892 r. choroba była już w Lublinie!
Pierwszy jej przypadek został zdiagnozowany na Lubelszczyźnie 2 VIII 1892 r. w Biskupicach, zaś w Lublinie 19 VIII. Choroba rozprzestrzeniała się w tym czasie dosyć szybko, a najbardziej tragiczny dla jej rozwoju był wrzesień 1892 r. W Lublinie zachorowało w tym miesiącu 1513 osób, a zmarło 572 (37,80% zgonów). Szybkie postępy choroby spowodowały zaostrzenie działań antyepidemicznych. Ograniczono możliwość prowadzenia życia gospodarczego i kulturalnego w mieście, przemieszczania się i spotkań towarzyskich, zwracano szczególną uwagę na sytuację w dzielnicach żydowskich. Przełożono także wszelkie egzaminy szkolne. Działania te i nadchodząca jesień spowodowały, że w październiku 1892 r. nastąpił spadek zachorowań na cholerę i stopniowe cofanie się epidemii. Ostatnie przypadki wyleczeń miały miejsce w Lublinie 20 XI 1892 r. W sumie, w Lublinie zachorowało na cholerę w 1892 r. 2284 osoby z 53 612 mieszkających w mieście (4,26% chorych), spośród zakażonych zmarły 833 osoby (36,47% zmarłych), co stanowiło 1,55% ludności całego miasta.
Można powiedzieć, że działania podczas epidemii cholery w Lublinie miały charakter instytucjonalny, co jak widać z powyższego, wcale nie uchroniło miasta przed chorobą. Inaczej rzecz się miała na prowincji, czyli np. w powiecie lubartowskim, gdzie było 280 miejscowości, w tym 2 miasta, (Lubartów i Łęczna), zamieszkałych przez 89 175 osób. Jeśli chodzi o warunki naturalne były to tereny obfite w jeziora, z silnie rozwiniętą siecią rzeczną, podmokłe i bagniste, co sprzyjało rozwojowi wielu chorób przybierających swoim natężeniem charakter epidemii.
Powiat lubartowski, to wiele miejscowości często znajdujących się w rękach prywatnych, zamieszkałych przez ludność religijnie i etnicznie zróżnicowaną. Stan higieniczny wielu z tych wsi i osad pozostawiał wiele do życzenia. Złe warunki sanitarne (np. brak toalet), brak brukowanych ulic, po deszczach zazwyczaj błotnistych i pełnych zwierzęcych odchodów (łęczyńskie jarmarki) oraz odpadów organicznych wyrzucanych przez właścicieli posesji, miejscowości bez publicznych studni z niewielkimi budżetami, którymi często dysponowali ich dziedzice, nie koniecznie zgodnie z faktycznymi potrzebami lokalnej społeczności. Dochodził do tego ograniczony personel lekarski, albo jego całkowity brak i stosowanie medycyny naturalnej, jak byśmy dzisiaj powiedzieli.
Wymienione czynniki sprzyjały szybkiemu rozwojowi epidemii. Jej pierwszy przypadek w powiecie lubartowskim został zdiagnozowany w Łęcznej 23 VIII 1892 r. Źródło zakażenia nie było w tym przypadku znane, ale pacjent zmarł 25 VIII. Kolejne przypadki cholery notowano stopniowo od 28 VIII.
Pierwszą i największą grupą mającą udział w nasileniu epidemii latem 1892 r. byli flisacy stacjonujący na tratwach na Wieprzu. Rzeka była w tamtym czasie spławna, co m.in. oznaczało specjalny tryb ich życia. Konieczność zatrzymania się na nadbrzeżu rzeki w danej miejscowości w celu uzupełnienia zapasów, sprzyjało roznoszeniu choroby, na przykład poprzez kontakty z miejscową ludnością. Dlatego też w siedliskach nadwieprzańskich cholera pojawiła się najwcześniej. Doszło do tego załatwianie potrzeb fizjologicznych wprost do Wieprza, tym samym jego zanieczyszczanie, a następnie pobór wody z rzeki i jej transport w beczkach do danej miejscowości. Przy braku studzien woda taka wykorzystywana była do celów spożywczych. Zarażenie cholerą poprzez kontakt z zanieczyszczoną rzeką, strumieniem lub jeziorem polegał także na piciu z nich surowej wody w letnie dni (przypadki z Leszkowic i Ziółkowa). A lato 1892 r. było szczególnie suche, jego początek upalny, co spowodowało niski stan wód, jej szybkie psucie się i rozwój bakterii.
W krótkim czasie zorientowano się, jaką rolę odgrywają flisacy w roznoszeniu zarazy. Wielu z nich zostało poddanych kwarantannie, jednak społeczne zachowania mieszkańców osad powiększały terytorialny zasięg epidemii i zwiększały liczbę chorych. Należały do nich: przemieszczanie się ludzi w celach gospodarczych, handlowych i towarzyskich, udział w codziennych i specjalnych zgromadzeniach (wizyty w karczmach lub ponadregionalne jarmarki), w spotkaniach podczas świąt kościelnych, kontakt z przedmiotami, na których znajdowały się bakterie (bułka kupiona w Lublinie i przywieziona do Karolina), kontakt z trupami zmarłych zakażonych (przykład z Syrników) oraz ucieczki do miejsc wolnych od zarazy, będące szczególną formą jej eksportu na nowe obszary (przykłady z Lubartowa). Rozwojowi epidemii sprzyjała ponadto niska świadomość znaczenia prawidłowych zachowań higienicznych i sanitarnych oraz powagi sytuacji epidemicznej. Dlatego zdarzały się przypadki (Trzciniec) zatajania choroby, odkrywane dopiero po śmierci zakażonego lub dodatkowo innych członków jego rodziny, a także zabobonny strach przed lekarzem i personelem medycznym oraz stosowanymi przez nich sposobami leczenia. Stąd m.in. popularność tzw. ,,babek”.
Podobnie jak w Lublinie szczyt epidemii cholery w 1892 r. w powiecie lubartowskim przypadł na wrzesień i październik. Dała się ona we znaki szczególnie mieszkańcom Łęcznej w pierwszych dniach września, podczas dorocznego jarmarku na św. Idziego (1-10 IX), kiedy handlowano bydłem i końmi. Niemniej prowadzone działania zapobiegawcze epidemii zaczęły przynosić skutki. Polegały one na izolacji chorych (kwarantanna), ograniczeniu przemieszczania się, paleniu rzeczy używanych przez zakażonych lub zmarłych (pościel, ubrania itp.), na dezynfekcji domów i mieszkań. Likwidowano także zagrożenia związane z wykorzystaniem wody do celów spożywczych i gospodarczych: opróżniano z niej studnie, usuwano wszelkie nieczystości i dezynfekowano. Stosowano też profilaktykę wobec zakażonych. Poza użyciem znanych wtedy leków i z racji tego, że objawy cholery prowadziły do daleko posuniętego odwodnienia organizmu, zalecano picie gorącej herbaty, czystej wody lub zawierającej specjalne dodatki, mające zahamować biegunkę i wymioty.
Ogólna sytuacja w powiecie lubartowskim wskazuje, że najwięcej przypadków cholery zdiagnozowano w miejscowościach położonych nad rzekami, przede wszystkim nad Wieprzem. Ostatnie przypadki zachorowań pochodzą z Firleja, z końca listopada 1892 r. Zahamowało je zamarznięcie miejscowego jeziora. Statystycznie rzecz ujmując, na 89 175 osób zamieszkujących powiat lubartowski zachorowało 819 osób (0,91%), spośród których zmarło 387 osób (47,25%), stanowiących 0,43% ludności.
Tekst dr Robert Jop, oprac. graficzne zdjęć Marek Krzykała.