Budy nikt nie pochwala, ale wielu z niej korzysta. Wokół kiosku i budki oplótł się spory szmat polskiej historii i codzienności. Obecnie trwa wielkie wymieranie kiosków „Ruch” – stałego elementu ulicy okresu PRL-u. Ich czasami boleśnie brzydka, anarchiczna różnorodność jest zastępowana salonikami prasowymi monotonnie jednakowymi pod względem asortymentu i wyglądu, wprasowanymi w handlowe partery śródmiejskich kamienic i oznaczonymi jednakowymi szyldami o nieco odstręczającej stalowo-seledynowej kolorystyce. Warto w tym właśnie czasie przypomnieć, że budownictwo miejskie w Lublinie ma nie tylko swój wymiar trwały, ale miasto było też miejscem krótkiego życia wolno stojących budowli tymczasowych, rozmaitych kształtów bud, budek i kiosków. Irytowały estetów i niepokoiły tych, którzy obawiali się pożarów, ale zaspokajały wiele codziennych potrzeb, bo handlowano w nich dosłownie wszystkim. Drewniana budka bywała składem żelaza i sklepem z pieczywem.
Drewno było długo materiałem budowli miejskich, a zwłaszcza podmiejskich, zarówno mieszkalnych, jak gospodarczych. Z czasem ubywało drewnianych dworków, domów i jatek. Najdłużej trwały natomiast przybudówki, szopy, komórki, budki oraz czasami konstrukcyjnie ciekawe bramy i parkany. Kilka mało znanych widoków „drewnianego Lublina” utrwaliły rysunki Józefa Smolińskiego i fotografie z początku XX w. ilustrujące pracę Zygmunta Glogera o polskim budownictwie drewnianym.
Wyjątkowo długo w krajobrazie miejskim utrzymały się drewniane budki używane do sprzedaży towarów i do prowadzenia innych drobnych interesów. I te małe, rozpadające się ze starości i już prawie bezkształtne, jak i te stosunkowo duże, starannie wykonane, sprawdzające się jako małe sklepy spożywcze (zwłaszcza w dzielnicach peryferyjnych) nierzadko bywały jedynym źródłem stałego dochodu. Stawiane często bez urzędowej zgody pod presją życiowej konieczności, stawały się też dla swoich właścicieli źródłem kłopotów rejestrowanych w aktach agend miejskich przez urzędników próbujących okiełznać ten spontaniczny ruch budowlany.
Kioski całoroczne wyposażone były w dwufunkcyjne okiennice-lady, piecyki i małe kominki na dwu- lub czterospadowych daszkach. Ekstremum wymiarów osiągnęły kioski prowadzone przez inwalidów wojennych. Ich wymiary zewnętrzne nie przekraczały metra. We wnętrzu sprzedającemu zostawała przestrzeń wielkości 70 x 70 cm.
Drewniany kiosk do sprzedaży wyrobów tytoniowych Związku Żydowskich Inwalidów Wojennych w Lublinie, wymiary zewnętrzne 98 x 98, fragmenty projektu (widok od tyłu i przekrój poziomy na wysokości lady), autor projektu H. Bekker, 1933. APL, AmL (IB), sygn. 2072 |
W latach 30. pojawiły się, jako pewien powtarzalny typ konstrukcji, kioski „płaskie żelazno-szklane”, będące ni to echem japonizmu, ni to mini-budowlą alpejską wyrosłą na lubelskim trotuarze. W ich górne części, w metalowe ramy wpasowane były małe szybki. Kioski tego typu, lecz w bardziej nowatorskiej formie projektował architekt Tadeusz Witkowski.
Staranniej projektowane były sezonowe kioski ustawiane w miejscach rozrywki i rekreacji. Miały ciekawsze bryły i bardziej ozdobne formy. Na ich dachy trafiały też – czasami nieproporcjonalnie wielkie – elementy reklamowe.
Kiosk drewniany na planie kwadratu z półkolistą witryną przeznaczony do sprzedaży: lodów „Pingwin”, lemoniady, wody sodowej i oranżady w Ogrodzie Miejskim (Ogrodzie Saskim), fragmenty projektu (widok z przodu i z boku), autor projektu Cz. Doria-Dernałowicz, 1939. APL, AmL (IB), sygn. 4248 |
Kioski bywały też manifestami nowego stylu, jak wzniesiony w 1929 r. na Placu Litewskim żelbetonowy „Bazar Przemysłu Ludowego” projektu Aleksandra Gruchalskiego, budzący skrajne emocje i rozebrany w roku 1934. Modernistyczne, proste bryły tych budowli kreślone były jakby bardziej pewnymi i zamaszystymi liniami. Aury nowoczesności przydawały im asymetryczne podpory i nie zawsze funkcjonalne otwory w prostych oprawach. Nie wiemy czy kioski znane z projektów doczekały się realizacji. Ich krótkie z natury żywoty dość przypadkowo utrwalają fotografie przedwojenne i wykonane tuż po II wojnie zachowane w Archiwum Państwowym w Lublinie.
Ostatnio kioski różnych „stylów i epok” są szybko likwidowane i zmieniają się w wąsko wyspecjalizowane kioski-kwiaciarnie, miejsca działań artystycznych i składziki narzędzi ogrodniczych na działkach. Gdy ze „sklepów ze wszystkim”, przed którymi w latach 80. ustawiały się długie kolejki po papierosy lub papier toaletowy, w których sprzedawano spod lady kolorowe tygodniki, a w latach 90. pieczone kurczaki i wietnamskie dania na wynos – kioski zmieniają się w „saloniki prasowe jak wszędzie”, a podróżowanie powoli traci swój poznawczy sens, warto popatrzeć na rozmaitość form i funkcji lubelskich budek.
Tymczasowość tych obiektów, to tylko życzenie. Opierają się czasowi dzielnie. Złoty Kurczak – plastikowy kiosk z pieczonymi kurczakami przy Krakowskim Przedmieściu trwał niezmiennie przez kilka dekad. Dookoła niego, jak wokół Axis Mundi, wirowały efemera transformacji kolejne: banki, delikatesy, kawiarnie, księgarnie, nowe asortymenty, formy reklam, zmiany mody, własności i wartości. A on stał nieruchomy i niezmienny. Kres Złotemu Kurczakowi przyniosła dopiero niedawna modernizacja wylotu ulicy Krótkiej – jednego z niewielu lubelskich pasaży.
Współczesne mobilne budki do sprzedaży ulicznej na Starym Mieście w Lublinie. Budka jest wieczna? Fot. Ewa Zielińska |
Ostentacyjna i dyskretna, rozważna i romantyczna – budka naszych czasów. W środku Śródmieścia (ul. Okopowa) niedbale ukryta w krzakach. Widok ogólny i zbliżenie. Fot. Ewa Zielińska |
Autorka tekstu Ewa Zielińska
Użyte skróty
APL Archiwum Państwowe w Lublinie
AmL Akta miasta Lublina
IB seria 10: Inspekcja Budowlana
BIBLIOGRAFIA
Danczowska H., Rada Artystyczna miasta Lublina 1935-1939, Lublin 2011; Gloger Z., Budownictwo drzewne i wyroby z drzewa w dawnej Polsce, t. I-II, Warszawa 1907-1909; Górski W., Lublin mało znany, cz. III: Turystyczny Lublin dla pokoleń, Lublin 2018; Michalska–Nakonieczna M., Moda na ludowość, „PA.RA”, 2018, nr 15, s. 9; Zielińska E., Fotografie z akt Inspekcji Budowlanej, wyd. 2, Lublin 2021.