Piękno vs metry bieżące

 

Dobre archiwum jest wszystkim po trosze, także galerią sztuki. I nie idzie nawet o przedmioty w sposób oczywisty piękne, które moglibyśmy chcieć oglądać w albumie „Skarby archiwum”, nie o iluminowane księgi cechowe, strojne drzewa genealogiczne, kaligraficznie pisane dokumenty, nawet nie o rysunki projektowe z XIX wieku – epoki szlachetnych linii i solidnych kreślarskich implementów z mosiądzu, gdy rysunek był powszechnym sposobem rejestracji obrazu rzeczy, póki nie upowszechniła się fotografia. Nie chodzi także o prace artystów o uznanych nazwiskach, choć i takie znajdują się w zasobie lubelskiego archiwum. Rzecz o tym, co spotykamy w aktach zwykłych i szarych, powstałych z prozaicznej życiowej potrzeby lub biurokratycznej konieczności, o niepozornych obiektach tworzonych w celach technicznych, dokumentacyjnych lub administracyjnych, które mają walory artystyczne. Łatwo je przegapić, poddając się presji kontekstu, czyli zupełnie nieartystycznych akt, które im towarzyszą.

Nowy Ratusz w Lublinie, fotografia wykonana przez Edwarda Hartwiga i sygnowana jego podpisem, ok. 1937. APL, Spuścizna architekta Ignacego Kędzierskiego, sygn. 1

Polem prezentacji nowatorskich technik i najświeższych trendów w sztuce, a zarazem popisem rysunkowych i literniczych umiejętności, bywają okładki projektów architektonicznych. Kilku lubelskich architektów traktowało je jako wizytówki, a zarazem próbki profesjonalnych umiejętności i artystyczne deklaracje. Dbałość o estetyczną oprawę projektów łączyli oni zwykle z bardzo uważnym traktowaniem wszelkiego detalu, np. liternictwa opisów projektowych, nagłówków papierów firmowych i pieczątek. Oto trzy rysunki umieszczone na okładkach projektów Aleksandra Gruchalskiego.

Lublin ze światła i mroku, rysunek Aleksandra Gruchalskiego na okładce projektu, tusz na papierze. APL, AmL (IB), sygn. 945

 

Lublin równikową dżunglą? Rysunek Aleksandra Gruchalskiego na okładce projektu, tusz na papierze. APL, AmL (IB), sygn. 5139

 

Lublin w deszczu tuszu. Ekspresjonistyczny rysunek Aleksandra Gruchalskiego na okładce projektu, tusz na papierze. APL, AmL (IB), sygn. 2348

Liternictwo opisów projektowych, to często przemyślane w każdym szczególe mini manifesty nowych stylów. Wiele takich literniczych etiud zostawił w aktach Inspekcji Budowlanej m.in. architekt Tadeusz Witkowski.

Detal z projektu architektonicznego T. Witkowskiego, 1936. APL, AmL (IB), sygn. 5921, cz. II

Zdarza się też, że pismo odręczne występujące w dwudziestowiecznych aktach w kontekstach nadzwyczaj prozaicznych, bywa majstersztykiem kaligraficznej sprawności. Tego rodzaju zaświadczenia o prawie barokowym wyrazie, dzięki dynamicznej i wyrazistej linii, wychodziły spod ręki Aleksandra Gruchalskiego – Sarmaty z temperamentu, usiłującego wbić się w kostium modernisty.

Ekspresyjne i barokowe z ducha pismo odręczne Aleksandra Gruchalskiego w ramie modernistycznego nagłówka i pieczątki (modny wtedy blokowy układ tekstu i bezszeryfowe pismo). APL, AmL (IB), sygn. 1836
Liternicza „próba pióra” pozostawiona w aktach, prawdopodobnie szkic T. Witkowskiego, ołówek na papierze., u góry pieczątka tego architekta. APL, AmL (IB), sygn. 3268

Rysunki dokumentacyjne nie muszą być martwe. Ani linie wymiarowe, ani wymiary, a nawet dziurki pozostałe po wpinaniu do biurowego skoroszytu nie niszczą urody szkicu fasady kościoła św. Stanisława w Lublinie. Jest tak samo lekki, a może nawet lżejszy z nimi niż bez nich. Swoboda rysunku prześwieca przez techniczną materię i istnieje niezależne od niej.

Fasada kościoła św. Stanisława w Lublinie, tusz i atrament na papierze, autor nieznany. APL, AmL (IB), sygn. 997

A tu nie tyle kreska, co sugestywna wizja przestrzeni robi wrażenie. Niby wszystko znajome: Aleja Racławicka, Ogród Saski, boisko i zagonki, a jednak wielkie place i koncentryczny układ ulic wytrąca z rutyny patrzenia. Lublin Paryżem? Nie, to tylko Lublin, którego nigdy nie było, ćwiczenia z wyobraźni.

Budynki Dyrekcji Kolejowej, fragment niezrealizowanego projektu z pokonkursowego albumu zawierającego fotokopie projektów, l. 30. XX w. APL, AmL (IB)

Archiwum jest także znakomitą galerią fotografii. Zdjęcie, którego głównym bohaterem jest sklep w remoncie z wejściem zabitym deskami, z pozoru nie ma danych ku temu, aby być dziełem sztuki. Ujęcie jest poruszone, a przez to na małym fragmencie nieostre. To co w nim jednak zaciekawia, to szczegół rzadko widywany na fotografiach Lublina – portret stojaka do ulicznej sprzedaży prasy. Gazety chronione są grubą tkaniną, a może po prostu narzutą zabraną z domu.
Oprócz treści obrazu, uwagę zatrzymują też różne postawy wobec obiektywu i fotografowania – od wycofania (dziecko), przez obojętność (staruszka), po kokieteryjne uśmiechy i nawiązanie kontaktu z fotografem (panie po lewej). I choćby nawet kobiety miały tyle samo lat, a dziecko było chłopcem, patrzymy na ten obrazek z życia lubelskiej ulicy w lecie 1937 roku, świadomie lub nie, także, jak na kolejny wariant, wielokrotnie w sztuce powracającego tematu – „etapy życia kobiety”. Zdjęcie kompozycyjnie zdominowane przez przypadkowe podziały elewacji, różne poziomy witryn, rozmaitość architektonicznej dekoracji i pokaleczone technicznym kreśleniem, pozostaje więc ciekawe jako zapis chwili – konkretnego lipcowego dnia 1937 roku (numer dziennika na stojaku z prasą daje się zidentyfikować), gdy elegancja nakazywała nosić rękawiczki także w środku lata. Fotografia ta zaczepia jednak naszą uwagę nie tylko tym, co na niej, ale także tym, co prześwieca przez nią z tego, co było kilka wieków wcześniej. Zdjęcia bowiem często frapują nas, gdy pod zwykłymi ulicznymi obrazkami rodzajowymi, dostrzegamy wielkie i stare tematy sztuki.

Sklepy przy ul. Krakowskie Przedmieście, autor zdjęcia nieznany, 23 lipca 1937. APL, AmL (IB), sygn. 4123

W aktach zachowało się też wiele pamiątkowych fotografii grupowych wykonanych w pracy. W prasowych anonsach dziewiętnastowiecznych fotografów nazywano je „grupami składanymi”. Nieco nierzeczywistemu spiętrzeniu ulegają na nich narzędzia i wytwory pracy. Jakby jej sens wymagał solidnego podparcia przez amplifikację służących jej przyborów, a zwłaszcza efektów. Na fotografie te, nierzadko świetne psychologicznie i technicznie, możemy spojrzeć także, jak na trawestacje obrazu „Ambasadorowie” Hansa Holbeina Młodszego (1533), a jeszcze dalsze echo odsyła nas wręcz do wizerunków św. Hieronima w pracowni. Pióra, nożyki, księgi, kałamarze, globus, turecki dywan, włoska lutnia, sobolowa szata, planigrafy, cyrkle, plany, teczki, rulony, liczydła, pieczątki… To samo w tysiącznych wariantach. Historia i sztuka, to zdolność (i przyjemność) łączenia.

Pracownicy Wydziału Budownictwa Zarządu Miejskiego w Lublinie. Zdjęcia z pamiątkowego albumu podarowanego naczelnikowi wydziału Ignacemu Kędzierskiemu, autor nieznany, 1937. APL, Spuścizna architekta Ignacego Kędzierskiego, sygn. 1

Niżej scenka niczym kadr z filmu niemego z jego przesadną ekspresją emocji. Zza gardy z ksiąg, teczek, kalendarzy i kałamarzy posyłają ostatnie spojrzenia – puste lub aż nadto wymowne – odchodzącemu na emeryturę szefowi. I tylko ona stanęła na wysokości zadania, robiąc dobra minę do prawdopodobnie niezbyt miłej gry. Zadry i profesjonalne namiętności wciąż żywe w nieruchomym obrazie sprzed ponad 80 lat. Nawet ścienny kalendarz wpasował się w konwencję, spełniając przy okazji rolę nieco surrealistycznego retro datownika.

Pracownicy sekretariatu Wydziału Budownictwa, ok. 24 listopada 1937, autor nieznany. APL, Spuścizna architekta Ignacego Kędzierskiego, sygn. 1

Kuźnia z dala od biura, ale traktowanie atrybutów zawodu podobne. Światy białych i niebieskich kołnierzyków – niby zbratane a jednak oddzielne.

Pracownicy warsztatów Oddziału Drogowo-Wodnego Wydziału Budownictwa Zarządu Miejskiego w Lublinie, koniec 1937, autor nieznany. APL, Spuścizna architekta Ignacego Kędzierskiego, sygn. 1

 

Pracownicy zakładów kostki bazaltowej i betonu podległych Wydziałowi Budownictwa Zarządu Miejskiego w Lublinie, kon. 1937, autor nieznany. APL, Spuścizna architekta Ignacego Kędzierskiego, sygn. 1

Mikrokosmos rzeczy, intymność pracowni, cisza nocy – udany fotograficzny nokturn i wariacja na stary temat „twórca w pracowni”.

Kazimierz de Mezer przy stole, autor fotografii nieznany, 1. poł. XX w. APL, Akta rodzin Barszczewskich i Danielskich, sygn. 6/8

Nieszczęściem tej, czasami doskonałej, sztuki jest to, że przydarza się co kilka tysięcy kart, a przecież nie wertujemy ich w poszukiwaniu doznań estetycznych, dlatego mijamy te przypadkowo napotkane dziełka rysunku, fotografii portretowej i ulicznej, świetne przykłady projektowania graficznego i …wertujemy dalej. Galeria „sztuki mijanej” wypada zawsze po drodze i nie ma sal. Istnieje jako „grupa składana” dzięki zdolności łączenia.

Autorka tekstu     Ewa Zielińska

Użyte skróty

APL      Archiwum Państwowe w Lublinie
AmL     Akta miasta Lublina
IB         seria 10: Inspekcja Budowlana

BIBLIOGRAFIA

Danczowska H., Architekt Tadeusz Witkowski (1904-1986). Kalendarium życia i twórczości, Lublin 2009; Żywicki J., Aleksander Gruchalski – lubelski architekt okresu międzywojennego / Aleksander Gruchalski – an interwar architect from Lublin, „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki” 2015, nr 2, s. 51-76; Zielińska E., Fotografie dawnego Lublina z akt Inspekcji Budowlanej, wyd. 2, Lublin 2021.

Skip to content