Archiwum lubelskie między wojnami – problemy i wyzwania

W okresie międzywojennym działalność Archiwum Państwowego w Lublinie skupiała się głównie, podobnie jak pozostałych placówek archiwalnych, na: zabezpieczaniu akt wytworzonych do końca 1918 r., pozostawionych przez urzędy i instytucje zaborcze i okupacyjne; przejmowaniu akt wytworzonych do 1918 r. od urzędów i instytucji polskich oraz osób prywatnych; przejmowaniu akt wytworzonych przez urzędy i instytucje odrodzonego państwa polskiego; rewindykacji materiałów archiwalnych wywiezionych w różnych okresach przez państwa zaborcze. Do podstawowych zadań archiwum należało również opracowywanie i udostępnianie gromadzonych materiałów archiwalnych. Po pokonaniu pierwszych trudności organizacyjnych nie nastąpiło jednak coś, co nazywamy „małą stabilizacją”. Potrzebą chwili stała się konieczność udostępnienia akt niezbędnych dla urzędów administracji państwowej, samorządu i osób prywatnych. Jednymi z pierwszych dużych kwerend były poszukiwania materiałów dla Biura Prac Kongresowych w Warszawie (dotyczące m.in. konwencji kartelowej między Rosją a Prusami o przekazywaniu zbiegów i dezerterów oraz spraw granicznych między państwami zaborczymi w różnych aspektach) i dla Wydziału Archiwów Państwowych o archiwach i bibliotekach wywiezionych do Rosji w latach 1920-1922.

W 1920 r. wytężoną pracę archiwistów przerwał najazd bolszewicki, podczas którego najcenniejsze akta ewakuowano na sześć tygodni do Kępna w Wielkopolsce. Po traktacie ryskim z 1921 r., od 1922 r. zaczęły napływać z Rosji drogą rewindykacji akta urzędów wywiezione podczas ewakuacji w 1915 r. W pracach konferencji pokojowej, jako rzeczoznawca do spraw archiwalnych i bibliotecznych, brał udział dyrektor archiwum – prof. Ptaszycki. Jego następca, prof. Leon Białkowski (1926-1939), jako delegat Wydziału Archiwów Państwowych, w 1929 r. uczestniczył w przejęciu akt w Mińsku, Żytomierzu i Kijowie, skąd przywieziono ich cztery wagony. W następnym zaś roku, w roli rzeczoznawcy, brał udział w pracach komisji rewindykacyjnej w Leningradzie. Równocześnie, w związku z prowadzonym scaleniem i parcelacją gruntów oraz likwidacją serwitutów, udostępniano akta urzędów ds. włościańskich, następnie akta osobowe byłych urzędników do celów emerytalnych lub do uzyskania prawa na wstąpienie na polską służbę państwową, czy dla potwierdzenia represji carskich. W latach 1929-1930, na zamówienie Wojskowego Biura Historycznego i odrębnie na polecenie Naczelnego Dyrektora Archiwów, przeprowadzono kwerendę materiałów dotyczących powstania listopadowego.

Równolegle do tych zadań prowadzono prace porządkowo-ewidencyjne zasobu archiwalnego, którego zasadniczy trzon ukształtował się do 1925 r. i do wybuchu wojny nie uległ większym zmianom. Według informatora autorstwa Jana Riabinina (wydanie z 1926 r.) zasób archiwalny dzielił się zasadniczo na cztery działy: I – akta Polski niepodległej do 1815 r., II – akta z lat 1815-1866 (polskie), III – akta z lat 1867-1915 (rosyjskie), IV – nabytki po roku 1918. W stosunku do akt pierwszych trzech grup akta wytworzone w niepodległej już Polsce stanowiły niewielką tylko część zasobu archiwum – w 1929 r. 3,9%. Dużym osiągnięciem było uporządkowanie zasobu staropolskiego – ksiąg ziemskich, grodzkich, podkomorskich oraz miejskich. Była to zasługa kustosza, Jana Riabinina, który w 1931 r. wydał drukiem do nich inwentarz. Nie wszystkie akta staropolskie udało się wówczas sprowadzić do Lublina. Nie odzyskano m.in. najstarszych ksiąg ziemskich lubelskich z XV-XVI w. Przez cały okres międzywojenny przejmowano też archiwalia po byłych urzędach i instytucjach rosyjskich z urzędów polskich, które wykorzystywały je w swojej pracy. Do Lublina trafiały również akta „zabłąkane” w innych archiwach państwowych.

W okresie międzywojennym wykonano również pomoce ewidencyjne dla większości akt XIX-wiecznych. Umożliwiło to udostępnianie akt także do celów naukowych (głównie miejscowym historykom). Zakres wykorzystywanych materiałów był jednak niewielki, na co wpływ miał m.in. brak właściwego pomieszczenia na pracownię naukową. Dwa lata po utworzeniu archiwum, w 1920 r. uruchomiono w nim bibliotekę. Księgozbiór utworzono z egzemplarzy książek rosyjskich i niemieckich znalezionych w archiwum, z biblioteki pobazyliańskiej oraz zakupionych na bieżące potrzeby archiwistów. Duże znaczenie miały drukowane rosyjskie spisy urzędników, które, na równi z aktami, stanowiły podstawę do poświadczenia zatrudnienia.

Od lewej siedzą: Władysława Białonowska, prof. Aleksander Kossowski, dyrektor Leon Białkowski, Jan Riabinin, Henryk Radomski (?)

Prace badawcze prowadzili także pracownicy lubelskiego Archiwum: dyrektor prof. Leon Białkowski – publikacje najstarszych źródeł z XV w., prof. Aleksander Kossowski – badacz dziejów protestantyzmu i obrządku greckokatolickiego, kustosz Jan Riabinin. Szczególne miejsce wśród nich przypadło kustoszowi Janowi Riabininowi, autorowi wielu cenionych pomocy archiwalnych, wydawnictw źródłowych i publikacji z zakresu lokalnej historii, za które w 1937 r. Magistrat Lublina przyznał mu nagrodę naukową. Na przypomnienie zasługuje także osoba doktora Władysława Adamczyka, zajmującego się problematyką społeczno-gospodarczą. Jak już wspomniano, przejmowane akta trzeba było zabezpieczyć, rozpoznać i choćby pobieżnie zewidencjonować. Temu wszystkiemu musiał podołać bardzo szczupły ilościowo zespół pracowników. W 1920 r., jak pisał dyrektor Ptaszycki, personel Archiwum składał się „z jednego asystenta – zastępcy Dyrektora, jednego djetariusza, dwóch woźnych i stróża”. Tym asystentem i zastępcą dyrektora (w latach 1918-1924) był wybitny archiwista – Piotr Bańkowski, późniejszy wieloletni redaktor „Archeionu”. Z biegiem czasu sytuacja kadrowa ulegała poprawie. W 1921 r. przyszedł z Kielc, jako pracownik kontraktowy, archiwista Jan Riabinin oraz zatrudnieni zostali: Witold Kremer – jako urzędnik etatowy i Małgorzata Srebrna – sekretarz, w 1922 r. Stanisław Lisowski – jako pracownik kontraktowy, zaś w 1923 r. na stanowiska urzędników archiwalnych przyjęto Helenę Siczyńską i Jadwigę Lisowską. W 1928 r. związał się zawodowo z archiwum jako archiwista (od 1938 r. kustosz) Aleksander Kossowski – profesor historii Uniwersytetu Lubelskiego (obecnie KUL). W 1934 r. dołączył do tego grona, zatrudniony jako urzędnik kontraktowy (od 1936 r. adiunkt), Władysław Adamczyk. Był to kolejny pracownik, który, obok profesorów Białkowskiego i Kossowskiego, prowadził zajęcia na Uniwersytecie Lubelskim. Należy również wspomnieć, iż w latach 1936-1938 odbywała praktykę archiwalną jako stypendystka Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, po której została zatrudniona jako pracownik kontraktowy, Mirosława Zakrzewska-Dubasowa (de domo Dąbrowska), po wojnie dyrektor APL. „Nieliczny personel fachowy, wykonujący różnorodne obowiązki służbowe i zaangażowany do prac naukowych nie mógł przeznaczyć zbyt wiele czasu na opracowanie właściwych inwentarzy” ─ ocenia ten okres działalności Archiwum jeden z jego powojennych dyrektorów, Franciszek Cieślak.  

Przez cały okres międzywojenny występowały problemy lokalowe. Nie udało się przejęcie na cele archiwalne zamku lubelskiego, niezrealizowany został również projekt budowy siedziby Archiwum. Budynek miał być zlokalizowany na terenie tzw. „Obozu Zachodniego” w sąsiedztwie Okręgowego Urzędu Ziemskiego przy ul. Uniwersyteckiej (i nawet zaznaczony został na planie rozbudowy „Wielkiego Lublina”). Do budżetu inwestycyjnego państwa na rok 1939/1940 wprowadzona została pozycja dotycząca kredytu przeznaczonego na budowę gmachów dla archiwów w Warszawie, Krakowie i Lublinie. Realizację tego przedsięwzięcia uniemożliwił jednakże wybuch wojny.

Sprawozdanie dyrektora Stanisława Ptaszyckiego z pierwszych miesięcy funkcjonowania archiwum
Sprawozdanie dyrektora Stanisława Ptaszyckiego z pierwszych miesięcy funkcjonowania archiwum

 

Archiwum z konieczności mieściło się więc w dwu miejscach: dyrekcja i część główna w budynku klasztoru pobrygidkowskiego – przy ul. Namiestnikowskiej (dziś Narutowicza), część druga w tak zwanym gmachu pogubernatorskim – przy placu Litewskim. Lokale w dwóch różnych miejscach utrudniały funkcjonowanie, a na dodatek Archiwum miało ciągłe zatargi ze współgospodarzami obu miejsc, zarówno z urszulankami, jak i z wojewodą lubelskim. Nie ułatwiała pracy także tak prozaiczna sprawa, jak brak dostatecznej ilości „półek, szaf i funduszów na nie” (szafy na księgi staropolskie do sali zwanej Firlejowską wykonał na swój koszt magistrat lubelski), a nawet bardzo skromne wyposażenie w sprzęt biurowy. „Magazyny archiwalne przepełnione dokumentacją i zawilgocone ograniczały możliwość przejmowania nowych archiwaliów i nie stwarzały właściwych warunków zabezpieczenia zasobu” ─ to znów cytat z F. Cieślaka. Nie można również mówić o konserwacji z prawdziwego zdarzenia. Sytuacja taka trwała aż do wybuchu II wojny światowej i była wynikiem niedoinwestowania Państwowej Służby Archiwalnej. Oceniając jednakże dorobek Archiwum Państwowego w Lublinie w omawianym okresie, należy stwierdzić, iż niewielki przecież zespół jego pracowników, pomimo wielu trudności, dokonał wiele, a z efektów jego pracy możemy korzystać jeszcze dzisiaj.

                                                                                                                              Józef Kus

 

 

 

Skip to content